"Niekończąca się opowieść". Pół żartem, pół serio - między mitem, legendą, półprawdą, prawdą a faktem historycznym.

“Niekończąca się opowieść”. Pół żartem, pół serio – między mitem, legendą, półprawdą, prawdą a faktem historycznym.

Definicja mówi, iż legenda jest opowiadaniem o wydarzeniach fantastycznych, realnych i historycznych. Opublikowana w październikowym numerze “Nowin Gminnych” – Gmina Popielów – tutaj mieszka się dobrze – “Historia o skarbie na Pampusiej Górze”, wyjęta z kart książki A. Stampki – “Z dziejów Siołkowic i okolicy”, o ile posiada dwie pierwsze cechy to brak w niej wątku historycznego. Zmieniając nazwę miejscowości i ewantualnie nazwisko jej bohatera można ją opowiedzieć wszędzie.

Czasem po latach znajdujemy  dokument lub zapis pasujący jak ulał do prezentowanej legendy, pozwalający przy odrobinie wyobraźni, bez ingerencji w tekst oryginalny czyli źródłowy dopisać do niej kilka zdań zawierających znane wydarzenia z dziejów Siołkowic tworząc – ujmując rzecz żartobliwie “niekończącą się opowieść”, w której obok fikcji i fantazji odnajdziemy szczyptę historycznej prawdy.

 

“Historia o skarbie na Pampusiej Górze”

"Niekończąca się opowieść". Pół żartem, pół serio - między mitem, legendą, półprawdą, prawdą a faktem historycznym.

 

… dalszy ciąg legendy

Barczyk w swym długim życiu nie wyzbył się ”diabelskich” pieniędzy do końca, zostawiając sobie 100 talarów na czarną godzinę. Diabeł zaś nie mogąc się pogodzić z porażką jakiej od niego doznał, przeniósł swój gniew rzucając klątwę na mieszkańców Siołkowic, którzy pośrednio korzystali z pieniędzy nie płacąc podatków. Odtąd nękał ich częstymi pożarami zagród. Diabelska zemsta rosła z roku na rok. Doszło do tego, że u schyłku żywota gbura Barczyka będącego już wtedy wycużnikiem (inaczej mówiąc – gospodarskim emerytem), diabeł spalił pół wsi wraz drewnianym kościołem i szkołą. Zląkł się wtedy Barczyk, iż diabelska klątwa chroniła tylko jego szkodząc za to całej wsi. Krótko przed śmiercią zapisał w testamencie owe 100 talarów na odlanie i zakup dzwonów dla budowanego nowego kościoła żywiąc głęboką nadzieję, że donośny dźwięk kościelnych dzwonów wygoni diabła hen daleko za Pampusią górę. Odtąd pożary występowały coraz rzadziej i czyniły mniej szkód. Przez sto następnych lat diabeł nie mógł się pogodzić z faktem, że Barczyk za ostatnie 100 talarów z tych sześciu fur “diabelskich” pieniędzy, które podstępem i sprytem zdobył od niego ufundował kościelne dzwony. Długo myślał jak by się ich pozbyć. Swój szatański plan uknuł dopiero w czasie wojny rozpętanej siłą jego szatańskiej mocy, która sprawiła, iż dzwony zdemontowano z kościoła i przetopiono je na… o zgrozo – amunicję. Kiedy wojna się skończyła mieszkańcy Siołkowic tym razem sami zebrali pieniądze na odlanie i zakup nowych dzwonów kościelnych.

PS. Rozwinęcie legendy powstało przy okazji odnalezienia w archiwum “Gazety Urzędowej Królewskiej Rejencji w Opolu” (Amts – Blatt) z 1833 r. informacji o testamentowym zapisie siołkowickiego gbura Caspara Barczyka sporządzonego 13 września 1824 r., w którym gospodarz zapisuje 100 talarów na zakup nowych dzwonów dla mającego tu powstać nowego kościoła parafialnego. Przy okazji przedruku “Historii o skarbie na Pampusiej Górze” przez “Nowiny Gminne” nadarzyła się okazja aby go wykorzystać w naszym historycznym kąciku.

Na podstawie przedstawionego dokumentu każdy może przedstawić swoją wersję innego zakończenia legendy.

"Niekończąca się opowieść". Pół żartem, pół serio - między mitem, legendą, półprawdą, prawdą a faktem historycznym.

Kontynuując korzystanie z witryny, zgadzasz się na używanie plików cookie. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close