Czy ciepła zima i wczesna wiosna mogą być zapowiedzią dobrych plonów zebranych w porze żniw? My może przekonamy się o tym latem, ale nasi przodkowie byli już o tym przekonani w 1757 r.
Okazuje się, że nadzwyczaj ciepłe zimy i wczesne wiosny nie są tylko zjawiskiem znanym naszemu pokoleniu. Podobne zjawiska znane były już od stuleci i nieregularnie, co kilkadziesiąt lat występowały również w naszej części Europy czyli na Śląsku. Krótkie opisy takich zjawisk ukazywały się od czasu do czasu w nielicznej jeszcze wtedy śląskiej prasie XVIII i XIX wieku. Przykładem tego może być wyjątkowo ciepła zima i wiosna w 1796 r. opisana m.in przez chłopów z Kościerzyc pod Brzegiem (zdj 1.), opublikowana w śląskiej prasie w marcu tego samego roku, która w tłumaczeniu brzmi;
Jest tak mało prawdziwej zimowej pogody, że można ją uznać bardziej za pogodę wiosenną. Chociaż rzadkie, ale nie jest to całkowicie niezwykłe. Starzy rolnicy z Kościerzyc koło Brzegu pamiętają, że 39 lat temu (w 1757 r.- przyp. aut.) twierdzili, że w styczniu orali pod owies i mieli najbardziej obfite zbiory w lecie. Tym razem na próbę pod koniec stycznia posiano tam owies, a dzisiaj, 5 lutego, tutejsze drzewa zaczynają wypuszczać liście, a na zimniejszej, lżejszej tutaj glebie kwitną przebiśniegi i krokusy, a pierwiosnki i fiołki też szykują się do kwitnienia. Wiele osób na wsi jest już chorych. Niech lekarze się wypowiedzą, czy nie będzie to zdarzać się częściej i będzie bardziej niebezpiecznie, jeśli pogoda nadal będzie łagodna, mokra i deszczowa.
W innym miejscu tej samej gazety czytamy o tej samej zimie i wiośnie w górach (Sudety) (zdj. 2);
Tłum. tekstu;
Pogoda w wysokich górach
Tak niezmiennie pięknej i ciepłej pogody o tej porze roku, jak w styczniu w tym roku, nie pamiętają nawet najstarsi ludzie w naszych górach. Nigdzie, nawet w wioskach głęboko w górach, nie można znaleźć śniegu. Tor saneczkowy był w użyciu niezwykle rzadko w grudniu. Tylko z wielkim trudem, ze względu na brak śniegu udało się wywieźć z lasów w górach małą część wyciętego drewna. Większość drewna nadal leży tam, gdzie została ścięta. Teraz jest początek lutego i wbrew wszystkiemu, drzewa zaczynają puszczać pąki. Primula veris, wątrobowce rosną już od dłuższego czasu. W gospodarstwach kiełkują już pędy róż. Od kilku dni można nawet zauważyć szpaki, drozdy i tym podobne ptaki.
Szkoda tylko, że już wtedy mędrcy wieku oświecenia nie wpadli na to, że jest to wynik ocieplania się klimatu w wyniku powszechnego a zarazem nadmiernego spalania drewna opałowego i nie zgodziliby się na postępujący w tym samym czasie rozwój gałęzi przemysłu wydobywczego węgla kamiennego, a być może krajobraz ziemi śląskiej nie zostałby zruinowany i oszpecony setkami szybów, hałd i zapadlisk pokopalnianych. Co więcej, w tym samym czasie w obszernych artykułach propagowano węgiel kamienny jako opał ekonomicznie korzystniejszy od drewna opałowego. Wkrótce potem pozbawiono chłopów na wsi w zamian za kawałek lichej ziemi serwitutów leśnych pozwalających im od wieków na pozyskanie darmowego opału z lasu. Tym sposobem, przy stale rosnących cenach drewna węgiel stał się głównym materiałem opałowym przez ponad 200 lat. Dziś w obliczu stale występujących ciepłych zimach i czasami wczesnych wiosnach pomału odchodzimy od tradycyjnego opału jakim jest węgiel przestawiając się na inne metody grzewcze, również ekonomicznie korzystne, które za ileś tam lat okażą się również szkodliwe.
<
p style=”text-align: justify”>