Siołkowicka tradycja na Święto Zmarłych to “fakla” – nadal praktykowana!
Liczne przygotowania do Święta Zmarłych wprowadzają nas już na kilka dni wcześniej w ten niepowtarzalny nostalgiczny nastrój. Wybór stroika, wieńca, zakup lampek, czy czyszczenie nagrobków – już w tym momencie najmłodsze pokolenie uczy się od nas szacunku do życia wiecznego.
Wiemy, że bliscy odeszli, ale nadal są wśród nas. Wspólne modlitwy nad grobami przypominają nam o tym, jak kruche potrafi być życie ludzkie.
“Fakla” rozświetla drogę na cmentarz
Święto Zmarłych już od czasów dzieciństwa nieodzownie kojarzy mi się również z lampionami. Lampion, który dawniej określany był przez siołkowickie społeczeństwo mianem fakla, to wedle słownika języka polskiego „pochodnia składająca się z kija i owiniętych wokół jednego z jego końców pakuł nasączonych palną substancją”. I rzeczywiście – wracając do przeszłości – kiedy to we wnętrzu fakli zawieszonej na patyku płonęła prawdziwa świeczka, a nie żarówka napędzana bateriami, niejedna fakla dosłownie płonęła.
Dla dzieci była to frajda – to oczekiwanie, aż zapadnie zmrok, aby wspólnie z bliższą i dalszą rodziną udać się na cmentarz, ta droga w ciemności oświetlana lampionami była czymś wyjątkowym i bez względu na to, jakim ogniwem napędzamy dzisiejsze lampiony, niech ta tradycja pielęgnowana w Siołkowicach od wielu pokoleń nie zginie.
Niech to światło lampionów będzie dla nas symbolem życia wiecznego. Kiedy na ziemi zapadnie dla nas ciemność i odejdziemy z tego świata, zapali się dla nas światło u Boga Ojca Naszego.