Kto o(d)tworzy wino Dzierżona?
Jedna z anegdot na temat znanego z liberalnych poglądów ks. Jana Dzierżona utrzymywała, iż jego stosunkowo krótki, zaledwie roczny pobyt jako wikariusza w siołkowickiej parafii wiązał się z lekką awersją do niego ówczesnego proboszcza Karola Equarta.
Dzierżon – entuzjasta wszelakich profitów jakie można uzyskać z pszczelego ula nie ukrywał, bazując zapewne na wielowiekowej ludowej tradycji, że miód można wykorzystać także do wyrobu znakomitej marki wina, będąc przez całe swoje życie jego zagorzałym orędownikem. Nie sposób w tym miejscu nie zacytować zdania , które w 1845 roku zamieścił w artykule dla Tygodnika Polskiego Poświęconego Włościanom”
Miód, którym albo pokarmy swoje słodzić, albo przemieniwszy go w napój do wina podobny, serce swoje bez grzechu orzeźwiać możesz.
Taka postawa młodego kapłana kłóciła się z z szeroko pojętym światopoglądem proboszcza Equarta, który wskutek szerzącego się wówczas alkoholizmu wśród wiejskiej społeczności wsławił się utworzeniem w Siołkowicach pierwszego na Górnym Śląsku Towarzystwa Wstrzemięźliwości. W celu rozszerzenia antyalkoholowego ruchu na cały obszar Górnego Śląska przekazuje wkrótce kierowanie nim na ręce innego wielkiego kapłana, pochodzącego z Dobrzenia Wielkiego Ks. Jana Alojzego Ficka (Fietzka) – proboszcza w sanktuarium w Piekarach Śląskich.
Inna anegdota rozpowszechniana rzekomo przez jego naukowych oponentów mówiła, że order Franciszka Józefa z rąk ceszrza Austo-Węgier otrzymał nie za odkrycie w 1835 r. w swoich siołkowickich pasiekach partenogenezy (dzieworództwa) pszczół ale za wino, w którym jednym z głównych składników był miód. Wino to nazwano Maderą Dzierżona dla podkreślenia jego walorów smakowych, przyrównując je do tych jakie produkowano na Maderze – portugalskiej wyspie na Atlantyku słynącej z produkcji win. Ponoć bawiąc na jednym z kongresów pszczelarskich w Wiedniu podczas spotkania z cesarzem Franciszkiem Józefem podarował mu kilka butelek tego znakomitego specyfiku, które wytwarzał domowym sposobem u siebie w Karłowicach. Wygłosił przy tym równie znane zdanie, iż wino to jest godne by je nalewać przy książęcych stołach. Cesarz, znawca i smakosz win oczarowany smakiem Dzierżonowej madery poprosił go o receptę, przepis tego szlachetnego trunku. Postać cesarza Franciszka Józefa I kojarzy nam się najczęściej jako mąż księżniczki Sissi z popularnego niegdyś austriackiego tryptyku filmowago z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku opowiadającego romantyczną, aczkolwiek tragiczną historię życia cesarzowej Elżbiety Bawarskiej. Recepta na wino Dzierżona szereg lat służyła ich smakoszom do jego domowej produkcji. Później, w dobie produkcji przemysłowej win zostala zapomniana i zawieruszona.
Zbierając materiał dla naszej strony do artykułów o ks. Janie Dzierżonie przypadkowo natrafiliśmy na ów stary, przeszło stupięćdziesięcioletni przepis oparty zapewnie na starej ludowej metodzie gdzie nie ma miejsca na „chemię i plastyk” gdyż wtedy zanim rozlano je do butelek przed leżakowaniem, do jego produkcji stosowano miedziane kociołki i drewniane beczki. Dziś, po latach, chcielibyśmy zachęcić miejscowych pszczelarzy i domowych wytwórców win owocowych do próby odtworzenia Madery Dzierżona według jego starej recepty. Gdyby ten pomysł się udał, gmina Popielów, w której ks. Dzierżon mieszkał przez 50 lat, czyli przez ponad połowę swojego życia mogłaby wsławić się w wytwarzaniu wina Dzierżona w oparciu o historyczne realia i tradycje, które mogłoby być nie tylko ozdobą ale i poszukiwanym towarem na wszelkiego rodzaju zjazdach pszczelarzy i miodowych targach w całej Polsce, nie mówiąc o „ Biegu po miód w Karłowicach” – corocznej imprezie organizowanej przez Stowarzyszenie Miłośników Karłowic i Kuźnicy Katowskiej im. ks. dr. Jana Dzierżona. Produkt ten w niedalekiej przyszłości można by wpisać na listę Dziedzictwa Kulinarnego Opolszczyzny – stowarzyszenia zrzeszonego w Europejskiej Sieci Regionalnego Dziedzictwa Kulinarnego. Chętnych podjęcia się tego zadania prosimy o kontakt z naszą stroną internetową. Czekamy na zgłoszenia przede wszystkim z terenu naszej gminy. W razie braku zainteresowania przepis odstąpimy chętnym z Łowkowic i Kluczborka lub Dzierżoniowa – terenów historycznie bądź onomastycznie związanych z postacią wybitnego bartnika. W zamian za odstępne lub by nie nazwać inaczej – znaleźne (dotyczy recepty), by się przekonać czy aby historyczne przekazy o wartości szlachetnego trunku z piwniczki Dzierżona nie były na wyrost, oraz by poznać preferencje smakowe takiego znawcy win jakim niewątpliwie był ceszrz Franciszek Józef I , strona rości sobie prawo do „pierwodegustacji” pierwszej butelki – cóż za okropne słowo, profesor Jan nomen omen Miodek czytając je mógłby się przekręcić w swoim wygodnym fotelu. Czy jest zatem szansa, że po latach ktoś rzeczywiście otworzy pierwszą butelkę Madery Dzierżona?
Autor; kontakt – deslabloo@gmail.com
Na zdjęciach poniżej; ks. dr. Jan Dzierżon, oraz dom w którym się urodził ( z europejskiej prasy XIX w.)