W 1843 r. powstało w Starych Siołkowicach pierwsze na Górnym Śląsku Bractwo Wstrzemęźliwości (dla jasności dodajmy – alkoholowej). Do życia powołał je siołkowicki proboszcz Karol Equart, którego grób jest do dzisiaj pielęgnowany na starym, nieczynnym już cmentarzu przykościelnym w Siołkowicach (zdj. 1). Powstały też oddziały tegoż bractwa w kościołach filialnych Popielowa i Chróścic.
Proboszcz Equart zdał sobie sprawę, iż działanie bractwa wstrzemięźliwości w tak małej społeczności jaką była siołkowicka parafia nie przyniesie oczekiwanej poprawy w zwalczaniu szerzącego się na Górnym Śląsku pijaństwa. Szybko więc zaraził swym pomysłem pochodzącego z Dobrzenia Wlk. proboszcza Jana Alojzego Ficka (Fiecka) w wielkiej górnośląskiej parafii w Sanktuarium Matki Boskiej Piekarskiej – wtedy w Niemieckich, a dzisiaj w Śląskich Piekarach. W statystykach kościelnych Archidiecezji Wrocławskiej bractwo to odnotowano w Siołkowicach i Popielowie jeszcze w 1905 r. (zdj. 3). Co ciekawe, według późniejszych opracowań Kurii Archidiecezji Wrocławskiej podano, iż podobne bractwa próbowano też wskrzesić na Dolnym Śląsku, na co tamtejsi wierni odpowiadali, że u nich pijaństwa nie ma, więc zakładanie bractw nie ma tam racji bytu.
Kiedy w 1895 r. parafię w Piekarach po zmarłym bracie Leopoldzie przejął popielowski proboszcz Karol Nerlich, to w dalszym ciągu kontynuował dzieło zapoczątowane w Siołkowicach i dalej szerzone przez proboszczy w Piekarach propagujące szeroko rozumianą abstynencję. Z relacji prasowej z 1902 r. ( zdj. 2) wynika, że proboszcz Karol Nerlich, który zbudował w Popielowie nowy murowany kościół i napisał kronikę tej miejscowości, zamierzał też tutaj zbudować i otworzyć placówkę leczniczą dla osób uzależnionych od alkoholu. Zapisał w testamencie na ten cel posiadłośc w Popielowie. Dlaczego nigdy nie wypełniono ostatniej woli zmarłego w 1900 r. księdza? Ten mało bądź wcale nie znany fakt z lokalnej historii powoduje to, iż możemy dziś jedynie spekulować czy nie chciało tego Śląskie Towarzystwo Rycerzy Maltańskich, które rzekomo dziedziczyło wspomnianą posiadłosć i miało być wykonawcą testamentu w tym zakresie, albo być może nie chciały tego kościelne władze. Nie można też wykluczyć sprzeciwu mieszkańców Popielowa, którzy mogli nie chcieć tego rodzju placówki na swoim terenie. Jaką posiadłość na ten cel zamierzał oddać ks. Nerlich? Czy chodziło w tym wypadku o zapoczątowaną jeszcze w czasie pełnienia przez niego funcji proboszcza w Popielowie budowę tzw. później – Klasztoru Zgromadzenia Sióstr Elżbietanek? Budowę tego budynku prawdopodobni rozpoczęto dopiero po ukończeniu nowego kościoła parafialnego, gdyż wcześniej byłoby to niemożliwe w związku z borykaniem się od kilku lat z trudnościami w zebraniau na ten cel wymaganych funduszy. Swym kształtem i funkcjonalnością pomieszczeń bardziej przypominał szpital niż budynek klasztorny. Nie zaplanowano w nim nawet kaplicy, która stanowiła integralną część każdego klasztoru. Dopiero pięć lat po śmierci ks. Nerlicha do budynku wprowadziły się dwie siostry zakonne, zkładając w nim przedszkole dla 60-70 dzieci, a jeszcze później, bo w 1932 r. otwarto w nim szkołę szycia i robót ręcznych dla dziewcząt z Popielowa i okolic. Tak więc budynek ten w swej ponad stuletniej historii, w większości czasu użytkowany przez siostry zakonne, spełniał obok funkcji do jakich one zostały powołane, także te o charakterze edukacyjnym. Dziś, biorąc pod uwagę, że to tę posiadłość miał na myśli ks. Nerlich przy sporządzaniu swego testamentu można by stwierdzić, że wreszcie po części spełniono jego wolę, gdyż usytuowana w nim obecnie przychodnia rodzinna Dom Zdrowia pełni funkcję leczniczą, do której bądź co bądź mogą się zgłaszać po poradę także osoby uzależnione od alkoholu.