Stare “owiadomienia” (czytaj – ogłoszenia) jak zawsze zaskakują nas mile swoją treścią, dawno zapomnianymi sformułowaniami, zwrotami czy słowami. Wybrane jak zwykle z lokalnej prasy naszego regionu, przypominają nam czym dawniej zajmowali się mieszkańcy Siołkowic i sąsiednich miejscowości, czym handlowali i za jaką cenę.
Łatwo zauważyć, iż na przestrzeni około 50. lat za usługi czy towary płacili w srebrnych groszach, talarach i markach. co świadczy o często zmienianej na Śląsku walucie i biciu monet o różnym nominale. W tekstach ogłoszeń znajdujemy mało znane dziś śląskie słowo – gepel (kierat), wodne budenki (cokolwiek to znaczy), nie dla wszystkich zrozumiałe słowo – poshiedziciel (posiadacz, właściciel) czy śląski zwrot – tag tess (także, jak również). Zdziwić też może duża liczba anonsów zamieszczanych krótko po II wojnie światowej, w 1946 r. z informacją o unieważnieniu zgubionych lub skradzionych zaświadczeniach obywatelstwa polskiego czy choćby dowodu tożsamości konia z Chróścic. W całym pliku tych unieważnień odnajdujemy swojsko brzmiącą nazwę Łazy (Nowe Siołkowice) i zabawne przekręcenie nazwy Siołkowic na Siokonice, co zupełnie zmieniło by etymologię nazwy tej miejscowości.
