W opublikowanym w 1947 r. we wrocławskim „Słowie Polskim” artykule z cyklu „My i oni”, redaktor Tadeusz Szafraniec nawiązując do wzajemnych, powojennych relacji pomiędzy tubylcami – ludnością autochtoniczną na Śląsku, a przesiedleńcami z terenów wschodniej Polski utraconych po II wojnie światowej, w jednym z odcinków opisuje walne zebranie dopiero co powstałej, jak sam określa, siołkowicko – chrościckiej Spółdzielni Pracy „Jedność”.

W tekstach T. Szafrańca dotyczących relacji – „my i oni” wyczuć można szczyptę przyjaznej retoryki, wzmacniającej wzajemne zaufanie i budowanie porozumienia, którą pamięta jeszcze starsze powojenne pokolenie. Z tego okresu wzajemnych relacji Ślązaków i repatriantów do kanonu weszły tak licznie tworzone najczęściej wskutek różnic językowych żarty, dowcipy czy anegdoty.
Inna rzecz, że pisząc – „W Chrościcach wyplata się kosze na bieliznę, meble wiklinowe, walizki, ba nawet fotele klubowe, w sąsiednich o miedzę Siołkowicach tylko miotły. I tak trwa od niepamięci. Siołkowiczanie nie garnęli się nigdy do koszykarstwa ani Chrościczanie do mioteł…” autor dał się rzeczywiście tym pierwszym nabić w butelkę. Informację tą choćby prostuje wzmianka prasowa w „Życiu Radomskim” (zdj. 2). W Siołkowicach na nieco mniejszą skalę, podobnie jak w Chróścicach od niepamiętnych czasów wyplatano najpierw wiklinowe kosze, a później także meble i inne wiklinowe cuda. Miotły z witek brzozowych wyrabiano głównie w Nowych Siołkowicach i w początkowej fazie istnienia spółdzielni wchodziły w skład jej szerokiego asortymentu produkcyjnego. W Starych Siołkowicach niemal od samego początku istnienia spółdzielni zajęto z przeznaczeniem na magazyny surowca i wiklinowe wyroby budynek po przedwojennej karczmie Rocha Kuliga, który później rozbudowano (dzisiaj sklep Saba przy rondzie) oraz duże pomieszczenie karczmy u Wali (gdzie jakiś czas potem istniał zakład fotograficzny p. Miller). Zdarzało się okresami, iż magazyny te nie mogły pomieścić bieżącej produkcji, wtedy wiklinowe kosze, meble inne wyroby przechowywano pod dachem wynajętych stodół lub do odbioru przechowywano je u chałupników.

