“Legenda o powstaniu Siołkowic” opracował i czyta Andrzej Komor
Jest rok 1220. Na dalekim Wschodzie rośnie w siłę imperium Czingis-Hana ktory dotrze wkrótce ze swymi dzikimi hordami spustoszy dzielnice sląską aż po Legnicę.
W Rzymie Papież Honoriusz, koronuje króla niemieckiego Fryderyka II na Cesarza Rzymskiego w bazylice św.Piotra w zamian za czynny udział w wyprawie krzyżowej.
W Czechach na tronie zasiada król
Przemysł Ottokar I z dynastii Przemyślidów.
Jerozolima ciągle jest okupowana przez muzułmanów.
Papierz organizuje w Europie V krucjatę w obronie wiary chrześcijan.
Polska już prawie od stu lat jest rozbita na dzielnice a władzę zwierzchnią nad krajem, sprawuje Książe Senior Leszk Biały
W księstwie Opolsko-Raciborskim panuje prawnuk Bolesława Krzywoustego, Kazimierz I Opolski.
Uczestnik V Wyprawy Krzyżowej z której to do Opola z Ziemi Świętej przywozi relikwie Krzyżma świętego.
W lochach Opolskiego Grodu, od kilku lat o chlebie i wodzie,w nieludzkich warunkach, przebywa kilkunastu skazanych rabusiòw.
Dniem i nocą pilnuje ich straż książęca.
Nie są jednak przykuci kajdanami do ścian.
Dopiero co powstały gród w Opolu nie był jeszcze wyposażony w żelazne łańcuchy a zamek opolski był dopiero w planach na niedaleką przyszłość. Więźniowie więc trzymani byli w dołach wykopanych w ziemi zabezpieczonymi drewnianymi kratami.
Skazańcy, owszem, opuszczali lochy w każdy dzień pod nadzorem straży książęcej.
Byli zatrudniani do karczowania pobliskich nadodrzanskich lasów, aby z pozyskanego tam drewna budować nowo co powstały opolski gród.
Był miendzy nimi niejaki Jōnko z Dziergowic. Herszt rabusiòw z podopolskich siòł. Napadał on karawany kupieckie zmierzające z Krakowa do Wrocławia i dalej do Czech i Rzeszy niemieckiej.
Łupami dzieląc się z miejscową ludnością, dla siebie i swych kompanów zostawiając tylko tyle, aby utrzymać bandę swych rabusiòw.
Nieszczęście spadło jednak na Jōnka. Podczas jednej z udanych grabieży na kupców czeskich, udających się do Rzeszy ze złotem, skòrami i wozami pełnymi beczek soli z pod Krakowa.
Dzieląc łupy pomiedzy wieśniakòw w podopolskim siole Czarnowąs, zakochał się w miejscowej dziewce Kunegundzie. Wpadli sobie w oko.
On obdarował ją najlepszymi podarkami, ona dała mu miłość i przyżeczenie wierności.
Latem miał odbyć się ich ślub.
Jōnko niesiony na skrzydłach miłosci, przyrzekł się z nią orzenić i zaprzestać zbujowania.
Kunegunda w posagu miała dostać dwa łany ziemi po ojcu a Jōnko miał jeszcze tyle zrabowanego złota, aby dokupić ziemi i zbudować piękną hatę w której dochowali by potomstwa. Jōnko zaufał bezgranicznie Kunegundzie. Zaslepoiony miłością do białogłowy, postanowił ostatni raz wyruszyć na rozbój.
Podzielić sprawiedliwie łupy pomiędzy swych kompanów i oczywiście, nie szczędząc grosza, rozdawajac część łupu między ubogą ludnością podopolskich mieścin.
Kunegunda jednak, zwiedziona przez polujących na Jonka strażników Książecych, którzy to obiecywali nagrodę za wskazanie miejscowego Rabczyka, opisała dokładnie jego kryjówkę.
Jōnko z Dziergowic został pojmany przez zbrojnych księcia Kazimierza i wtrącony do lochu wraz ze swoimi kompanami.
Groziła mu śmierć.
Jemu i wszystkim Rabczykom z jego bandy.
Książę Kazimierz I Opolczyk nie był jednak mściwym władcą. Jego priorytetem było wybudowanie Grodu takiego, który był by na równi z grodem Głogowskim czy Wroclawskim.
W nocy gdy spał, śnił o zjednoczeniu ziem piastowskich po panowaniem Śląskiej dynastii.
Książę, sprzeciwiwszy się natychmiastowej egzekucji Rabczyka Jōnka i jego kompanów, wyegzekwował zgodę swych doradców, Biskupa wrocławskiego Wawrzyńca i rady miejskiej Opola. Doprowadził, aby skazani pracowali na rzecz budowy Grodu Opolskiego, karczując drzewa w pobliskich lasach.
Jōnko, dostrzegając swą szanse nie rozstawania się z życiem, opracował wraz ze swymi kompanami i paroma więźniami znajdującymi się z nim w niedoli, plan ucieczki.
Pewnego letniego dnia, wykorzystując nieuwagę straży, która to postanowiła uraczyć się winem przyniesionym przez wieśniaków z podgrodzia i dla ochłody wykąpać się w Odrze, dał sygnał do ucieczki.
Dwudziestu skazanych uciekło w ciemny bór na zachód od Opola w stronę Przesieki oddzielającej księstwa górno i dolnośląskie. Po pięciu dniach poszukiwań książęcych za skazańcami, dano za wygraną uciekinierom.
Las robił się coraz ciemniejszy i gęstszy.
Skazańcy dotarli na niewielką polanę gdzie rzeka Odra często wylewając utworzyła gliniaste ziemie, w sam raz pod uprawę roli.
Tam się zatrzymując, Skazańcy postanowili założyć osadę, małe Sioło, przysięgając jednocześnie, zaprzestać rozbójniczego życia i zacząć uprawiać ziemię.
Minęło parę ładnych lat.
Między Opolskim i Brzeskim Grodem powstała nowa osada.
Gdzie osadzili się byli zbiedzy z zamku Opolskiego. Uprawiali ziemię i żyli podług Bożych przykazań, nie napadali już karawan kupieckich a parali się pracą na roli.
Pobudowali osadę na wzór przyszłych pokoleń.
Pewnego razu, w roku 1223. Książę opolski Kazimierz I. Postanowił wybrać się z wizytą na zamek Brzeski, na spotkanie z Biskupem Wroclawskim Wawrzyńcem, aby przedyskutować przeniesienie klasztoru św.Norberta z Rybnika do podopolskich Czarnowąs.
Orszag prowadził drogą książęcą przy Odrze.
Po półdniowej podróży, Książę usłyszał ujadanie psów i zauważył w oddali pola obsiane przenicą.
Zdziwił się wielce, ponieważ w żadnych dokumentach nie było wzmianki o osadzie nad odrą na zachód od jego grodu. Postanowił się zatrzymać i sprawdzić, kto gospodaruje na tych dzikich, wyrwanych naturze ziemiach.
Orszak Książęcych zatrzymał się.
Książę wyszedł ze swej Karocy, którą podążał na Brzeski zamek.
Po kilkunastu metrach zza drzew dębowych, wyłonił mu się obraz pracujących chłopów, siejących zboża.
Rozpoznał w nich zbiegłych przed laty więźniów i rabczyków z Opolskiego zamku, siejących na polu zboża.
Chaty solidnie pobudowane z licznymi pasiekami, przy domostwach mieszkańcy wyplatali kosze wiklinowe.
Tuż za osadą, po drodze w kierunku lasu, ogromne jezioro nazywane przez miejscowych Zabar obfitowało w niezliczoną ilość ryb, które to wyłowione z owego jeziora jak i z rzeki Odry były suszone lub wędzone na dębowym drzewie pozyskanym z lasów przyodrznskich, zwanych przez mieszkańców Sioła, Zołandnikiem.
Uwagę księcia, jak i jego służby przykuł prymitywny,ale efektowny młyn wodny, którego napędzał strumień nieopodal płynącej leśnej rzeczki, nazwanej późniejszych wiekach Brynicą.
Książę będąc pod wrażeniem pracujących byłych skazańców i rozbójników, okazał im łaskę,
po czym przywołując do siebie, donośnym głosem zawołał:
– W imię Świętej i niepodzielnej trójcy Amen.
My Kazimierz , z Bożej łaski książę Opolski
Syn Mieszka Plątonogiego i Ludmiły Czeskiej. Wołam was,przybądźcie ku mnie.
Mieszkańcy tego Sioła.
Rad jestem widzieć ludzi przy pracy.
Odpokutowaliście waszą winę, ciężką i owocną pracą.
Bądźcie wolni.
Niech wasza osada rośnie w siłę a wasi potomkowie, niech żyją dostatnio.
Siejcie w swojim Siole i zbierajcie plony. Żyjcie dostatnio i wedle Bożych Przykazań na chwałę przyszłych pokoleń.
SIOŁKOWICE I taką nazwę wam od dziś nadaję po wsze czasy!
Książe Kzimierz I Opolski zmarł w roku 1230. Jego pomnik na koniu stoi dzisiaj na placu przy Opolskim ratuszu.
Pomnik szlachetnych rozbójników Jōnka i zbiegów z Opolskiego zamku, stoi do dziś już od 800 lat.
Nazywa się SIOŁKOWICE .