PORTRETY DZIERŻONA
PORTRETY DZIERŻONA

Portrety Dzierżona, twórcy nowoczesnego bartnictwa – IV

Dzierżon w Temesvar – historia jednej fotgrafii

W 1902 roku ks. Dzierżon udał się w jedną z ostatnich w swoim długim życiu podróży na kolejny  już 47 Wanderversammlung zwanym też kongresem pszczelarzy połączony z wystawą do Temesvar w Siedmiogrodzie ( wtedy Monarchia Austro-Węgierska, dzisiaj Rumunia). Z uwagi na swoje zasługi w propagowaniu pszczelarstwa a także sympatię z jaką darzono sędziwego już staruszka pełnił tam rolę nie tylko gościa honorowego ale też i wystawcy. W gronie 65 wystawców z całej Europy Dzierżon zaprezentował 5 uli bliźniaków (Zwilingstock) własnej konstrukcji.  Fotograf Josef Kossak wykonał pamiątkową fotografię, na której siedzącego  91-letniego Dzierżona otaczają ciasnym kręgiem uczestnicy kongresu. Już na pierwszy rzut oka nasuwa się skojarzenie do królowej matki w ulu w otoczeniu robotnic, chociaz bardziej stosowne tu byłoby określenie –„w otoczeniu trutni”. Podobne zresztą skojarzenia miał inż. Leopold Pawłowski z Rudnik koło Sanoka, który w 1926 r. wykupił za stosunkowo niską cenę od bratanka ks. Dzierżona – Franciszka nieomal wszystkie cenne pamiątki jakie po jego śmierci znajdowały się w posiadaniu rodziny sławnego pszczelarza w Łowkowicach pod Kluczborkiem. Wśród tych pamiątek znajdowało się również wspomniane zdjęcie. Pawłowski w 1931 r. opublikował w „Pszczelarzu Polskim” artykuł poświęcony Dzierżonowi zatytuowany „W 25-letnią rocznicę śmierci ks dr. Jana Dzierżona”,  w którym tak opisuje tę fotografię.

Mam kilka fotografij z powyższych zjazdów i wystaw, na które gdy patrzę, mam wrażenie, iż Dzierżon będac zawsze wśród pszczelarzy, jest tą matką pszczelą, około której grupuje się wielki rój, chętny zawsze do dalszej, intenzywnej i ofiarnej pracy dla dobra powszechnego pszczelnictwa. Na jednym z takich kongresów pszczelarskich był nawet w 92 roku życia i to aż w Siedmiogrodzie w Temesvar, a w 93 na międzynarodowej wystawie pszczelarskiej we Wiedniu (1903).

W cytacie zachowano oryg. pisownię.  Cały artykuł zamieszczono w internecie, link;

http://rcin.org.pl/Content/80091/WA058_103555_P273_W-25-letnia.pdf

Jak podają wszystkie źródła biograficzne Dzierżona, podobno na początku II wojny światowej niemiecka żandarmeria wojskowa wkroczyła do Rudnik i zarekwirowała u Pawłowskiego wszystkie pamiątki, które ostatecznie  w zamęcie i zawierusze wojennej uległy rozproszeniu i bezpowrotnie zaginęły, w tym także omawiana fotografia.

Dziś fotografia ta być może zawiera jedną zagadkę. Otóż sędziwy i ograniczony już wtedy ruchowo Dzierżon do tak odległej podróży jak na tamte czasy potrzebował z pewnością opiekuna i towarzysza. Czy był to stojący z tyłu za nim młody ksiądz katolicki? I czy tym księdzem mógł być  Wiktor Szołtysek, postać skądinąd znana w biografii Dzierżona jako ta która towarzyszyła mu w ostatnich latach życia będąc mu przyjacielem i duchowym powiernikiem, przywracając go na powrót w ostatnich dniach życia na łono kościoła katolickiego. Co prawda ks. Szołtysek proboszczem w Łowkowicach został dopiero w 1903 r. ale mógł być wcześniej wikarym na tej, albo jednej z sąsiednich parafii. Inne przedwojenne źródła wymieniają też ks. Alfonsa Szołtysika, krewnego ks. Jana Dzierżona po kądzieli.

Jako że nie natrafiliśmy wcześniej tej starej nieco zapomnianej fotografii w żadnych materiałach biograficznych dotyczących ks. dr Jana Dzierżona, sądzimy iż strona internetowa staresiolkowice jest jedną z pierwszych, która niemal po 118 latach prezentuje na powrót historyczną fotografię wynbitnego śląskiego naukowca, badacza i wynalazcy, starego mistrza jak go nazywano i króla pszczół.