Kto skradł Nepomucena z "wędrującej" kapliczki ?

Kto skradł Nepomucena z „wędrującej” kapliczki ?

Tym retorycznym pytaniem, na które nie znajdziemy odpowiedzi chcemy przypomnieć niezwykle ciekawe choć nieco tragiczne i nieco burzliwe dzieje wędrującej kapliczki św. Jana Nepomucena w Popielowie. Dlaczego wędrującej ? Bo obecne jej usytuowanie  na przykościelnym placu jest już trzecią lokalizacją w dotychczasowej jej historii.

    Zazwyczaj jeśli ktoś funduje kapliczkę w określonym miejscu to pozostaje tam w zasadzie na wieki, aż do unicestwienia. Rzadko o ich minimalnym przesunięciu decydują względy urbanistyczne jak choćby przebudowy dróg i budynków, co w tym przypadku nie miało miejsca. Ciekawostką również jest to, że kapliczka ta od 1972 r. posiada swoją replikę usytuowaną na terenie Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach popularnie nazywanym skansenem. Porównując choćby pobieżnie archiwalne i nowe zdjęcia drewnianej kapliczki św. Nepomucena z Popielowa pod Opolem łatwo zauważyć, iż prawie na każdej fotografii w środku kapliczki jest inna figurka świętego – poczynając od tej pierwszej, którą na początku lat 30-tych XX w. wykonał przedwojenny fotograf Opola sławny Max Glauer, a kończąc na replikach kapliczek wykonanych na użytek Muzeum Wsi Opolskiej czyli skansenu w Opolu-Bierkowicach i tej, która dziś stoi na placu przy kościele parafialnym w Popielowie. Choć trzeba tu uczciwie dodać, że wykonanie archiwalnych zdjęć dzieliły odstępy czasu nieraz ponad 30 lat. Jaka zatem jest historia i tajemnice tej niezwykłej kapliczki, której znawcy przypisują jej powstanie na przełom XVIII i XIX w. Według ks. Nerlicha – autora „Kroniki Popielowa” już momencie jej wydania w 1885 r. kapliczka liczyła sobie około 200 lat i wtedy usytuowana była wprzydomowym ogrodzie gospodarza Kańszczyka niedaleko kościoła. W przedwojennej publikacji „Oppelner Heimat-Kalender 1933″ –  zdjęcie popielowskiej kapliczki 1 i 2  M. Glauera opatrzono krótkim opisem popielowskiego rektora (nauczyciela) Josefa Jonientz jakoby figura św. Jana Nepomucena z dawien dawna stała na froncie drewnianej chaty w pobliżu kościoła. Swego czasu drewniana chałupa doszczętnie spłonęła, cudownie uratowała się jedynie drewniana figurka świętego. Mieszkańcy Popielowa przenieśli ją pod kościół umieszczając na drewnianym palu (kolumnie), dbając z upływem lat o jej rekonstrukcję w porę wymieniając zniszczone z czasem drewniane elementy. Najwięcej starań o kapliczkę ponosili sąsiadujący z kościołem, którzy podczas oktawy w dniach od 16 do 24 maja gromadzili się przy niej na modlitwy. W majowe dni kapliczkę przystrajano codziennie świeżymi wiosennymi kwiatami (zdj. 8). I tu rodzi się już pierwsze pytanie. Na jakiej posesji w Popielowie stał drewniany dom, z którego w czasie pożogi uratowano figurkę świętego i w jakim  miejscu widocznym na zdjęciu Glauera, i jak długo stała tam po pożarze. Na kolejnym zdjęciu ( nr. 3 ), które opublikowano w wydanych w 1969 r. ” Szkicach Monograficznych Praca zbiorowa Instytut Śląski w Opolu ” – figurka choć bardzo podobna, to jednak w szczegółach nieco inna. Czy była to już pierwsza replika skoro mieszkańcy Popielowa twierdzą, że oryginał został kiedyś skradziony i nie został nigdy odnaleziony? Czy kradzież miała miejsce przed czy po wojnie? Na replikach kapliczek w bierkowickim skansenie  ( zdj. 4, 5 ,6 ) i na  na przykościelnym placu w Popielowie ( zdj. 7 ) zrekonstruowano bardzo różniące się od pierwowzoru figurki św Jana Nepomucena. Pierwsza figurka z bierkowickiego skansenu ta 1971 r. wygląda na bardzo starą i podniszczoną. Z opublikowanych tutaj zdjęć wynika, że mamy do tej pory trzy wersje figurek w Popielowie i trzy w skansenie opolskim.  Ostatnie pytanie związane jest z ostatnim zdjęciem zamieszczonym w galerii. Kim była kobieta z dwojgiem dzieci, prawdopodobnie mieszkanka dzisiejszej ul. Koścuszki, która stanęła w kadrze zdjęcia nieznanego fotografa śląskiej gazety  przed kapliczką św. Jana Nepomucena w słoneczny dzień prawdopodobnie 1936 r.?

A tak na marginesie, to domniemany złodziej chyba nie umiał pływać skoro chciał mieć figurkrę świętego przy sobie i pewnie się nigdy z tego świetokradczego czynu nie wyspowiadał bo po dobrej spowiedzi figurka z pewnością by wróciła na swoje  miejsce.